Wiele kobiet w Polsce nigdy nie zostaje matkami. Może być to spowodowane problemami z zajściem w ciążę, trudną płodnością czy brakiem partnera, z którym można by założyć rodzinę. Pozostaje także grupa kobiet, które z wyboru nie zdecydowały się na urodzenie dziecka. Poniższy wywiad stanowi próbę zastanowienia się nad tym tematem i zrozumienia, dlaczego niektóre pary nie decydują się na rodzicielstwo.

Barbara Idziorek: Powszechnie panuje schemat myślenia, że rodzina jest pełna dopiero wtedy, gdy pojawi się w niej dziecko. Czy często słyszałaś podobne komentarze w odniesieniu do Twojej sytuacji?

Sandra Bodnar: Spotkałam się z takimi komentarzami zwłaszcza ze strony osób starszych – co ważne, nienależących do mojej rodziny. Były to osoby znajome, sąsiadki itd. Moi bliscy nigdy nie dali mi do zrozumienia, że coś muszę. Zawsze wspierali moje wybory i decyzje. Od osoby zaprzyjaźnionej z moją rodziną usłyszałam natomiast, że kiedyś nie będzie miał mi kto zapalić świeczki 1 listopada… Czy mnie to zabolało? Trochę tak, opinia tej osoby zamknęła moje życie i moje wybory w bardzo prosty sposób. Myślę, że w posiadaniu dziecka nie chodzi tylko o to, by mieć opiekuna do pomocy „na starość”. Dziecko jest wartością samą w sobie, niezależną jednostką, która ma prawo do wyboru własnej drogi życia.

Barbara: W jaki sposób reagowałaś na opinie dotyczące tego, że jesteś w związku tak długo, masz już tyle lat, a nadal nie masz dziecka?

Sandra: Moja… właściwie nasza sytuacja jest trochę łatwiejsza, gdyż mój narzeczony ma już prawie dorosłe dziecko z poprzedniego związku, więc on niejako spełnił się w roli rodzica. Jesteśmy już w takim wieku, że bycie razem, związek i partnerstwo, widzimy nieco inaczej niż osoby młodsze, które dopiero wchodzą w dorosłe życie, planują rodzinę i dzieci. Myślę, że później (co oczywiście nie jest tu regułą), mając za sobą pewne życiowe doświadczenia, partnerzy koncentrują się w relacji na sobie, na emocjach, lepszej komunikacji, samoświadomości.

Posiadanie dziecka może być, ale nie zawsze jest na szczycie tej piramidy potrzeb i dążeń. W naszym związku nikt nikomu niczego nie narzuca. Oczywiście mieliśmy kilka rozmów na temat dzieci oraz wzajemnych planów w tym obszarze. Nasze wizje wspólnego życia są jednak podobne. Niezależnie od tego, na którym miejscu plasuje się potrzeba posiadania dzieci, ważne, aby cele partnerów były zgodne.

Jakie są powody, dla których nie zdecydowałaś się na zostanie mamą?

Sandra: To nie był jeden moment, jeden dzień, to tak naprawdę nie była taka szybka, konkretna decyzja. Dla mnie bardzo ważne jest, aby rozróżnić dwie kwestie: potrzebę zostania matką na poziomie emocjonalnym i fizjologicznym. Jeśli mielibyśmy rozpatrywać moją chęć powiększenia rodziny w kontekście psychicznym – jestem na to gotowa, nigdy nie było we mnie niechęci do dzieci czy macierzyństwa. Fizjologicznie i fizycznie jednak nie czuję takiej gotowości, nie czuję jej w swoim ciele.

Co ważne, tu nie chodzi o to, że boję się porodu, powikłań czy nie chcę przytyć. Absolutnie nie, postrzegam macierzyństwo, tak jak już wspomniałam, na kilku poziomach. Gdy mówimy o posiadaniu dziecka w kontekście ciąży, porodu, połogu – nie czuję, by było to „moje”. Niektóre kobiety mogą chcieć być matkami, czyli przewodniczkami życia, pokazywać dziecku świat, przekazywać swoje doświadczenie, ale nie muszą one swojego dziecka urodzić.

Zatem chcę przez to powiedzieć, że choć nie miałabym problemu z fizycznym poczęciem dziecka, to o wiele bardziej przemawia do mnie idea adopcji, świadomej i odpowiedzialnej decyzji o byciu mamą dziecka, które potrzebuje miłości, troski i któremu mogę przekazać to wszystko. Kolejnym aspektem jest to, że czasem nasze ciało nie czuje się po prostu gotowe na ciążę. To nie ma nic wspólnego z zarzucaną nam niechęcią czy lenistwem.

Co było/jest dla Ciebie najtrudniejsze w rozmowach na temat swoich wyborów z innymi osobami?

Sandra: Myślę, że właśnie społeczne zamykanie moich decyzji w bardzo proste i krzywdzące schematy. Zakładanie, że nie chce mi się zmieniać pieluch, że prawdziwe macierzyństwo oznacza te nieprzespane noce i jeśli nie doświadczę całego tego pakietu: ciąży, porodu, połogu, laktacji, pieluch, ząbkowania itd., to „co ja wiem o życiu”. Zarzut, że adopcja to wygodnictwo i w ogóle nie można się nazywać wówczas matką.

Kobiety są zamykane w ramy tego, co muszą, do czego są zobowiązane społecznie. Jesteś dziewczynką? Musisz wyjść za mąż, urodzić dziecko, ale nie jedno, przynajmniej dwoje. Gdy urodzisz dziecko, musisz się nim opiekować, często kosztem siebie samej. Musisz dać radę, powinnaś sprostać, być opiekunką domowego ogniska. W tym, co mówię, nie ma krzty tonu buntowniczego feminizmu. Ja jestem zwolenniczką równości każdego człowieka, idei, by nie czynić drugiemu, co Tobie niemiłe. Tak po prostu, nawet bez podziału na płeć.

Każdej kobiecie pozostawiam wybór, jak chce żyć, nikt nie ma prawa w to ingerować. Jeśli realizujesz się jako mama na cały etat, czy ktoś ma prawo to oceniać? Jeśli ja nie czuję potrzeby i gotowości, by urodzić dziecko, czy ktoś jest uprawniony by to oceniać? Według jakich kryteriów? Te pytania można mnożyć… jednak nie ma jednej dobrej odpowiedzi.

Czy te powody były takie same, gdy miałaś 20 lat i teraz, gdy masz prawie 40?

Sandra: Zdecydowanie nie. Gdy miałam 20 lat, miałam co innego w głowie, mogłam co najwyżej przypuszczać, jak mogłoby być. Jednak wraz z biegiem lat, nabywaniem doświadczeń, różnymi wydarzeniami w moim życiu, okazywało się, że dorosłość nie zawsze jest zbieżna z naszymi młodzieńczymi planami i celami. Do pewnych decyzji człowiek dojrzewa z czasem, niektóre rzeczy widzi się wyraźniej, gdy mamy możliwość przyjęcia odpowiedniej perspektywy. Związane jest to z kształtującą się z biegiem lat samoświadomością i samopoznaniem.

Czy myślisz, że ludzie rozumieją, dlaczego ktoś świadomie nie decyduje się na rodzicielstwo, i okazują tej osobie zrozumienie?

Sandra: Tak jak już wspomniałam, społecznie często trudno o zrozumienie dla decyzji, które są poza schematami. Gdy para nie ma dziecka, choć „już powinna”, początkowo pojawia się troska o ich płodność. Z doświadczenia po rozmowach z piszącymi do nas kobietami wiem, że ta presja narasta. Każda rodzinna okazja staje się pretekstem do pytań, niezręcznych zobowiązań, lawirowania z odpowiedzią na pytanie: „dlaczego wciąż nie jesteśmy dziadkami?”.

Myślę, że parom, które świadomie nie decydują się na rodzicielstwo, bardzo trudno jest wprost powiedzieć „zdecydowaliśmy, że nie chcemy mieć dzieci” lub „zdecydowaliśmy się na adopcję, nie czuję się gotowa na urodzenie dziecka”. Zazwyczaj temat „rozchodzi się po kościach”, a para jest postrzegana jako dziwacy, egoiści i wygodniccy, którym się nie chce stracić komfortu dotychczasowego życia. Społecznie nie mieści się to w głowie, że można nie chcieć być w ciąży, urodzić dziecka czy po prostu być rodzicem.

Czy myślisz, że zrozumienie ludzi jest większe w stosunku do par, które mają dzieci, ale zostali rodzicami przez przypadek i nie odnajdują się w tej roli, niż w odniesieniu do par jasno komunikujących: „nie chcemy być rodzicami”? Jak myślisz, z czego to wynika?

Sandra: Myślę, że tak właśnie jest, gdyż społecznie taka para spełniła już oczekiwania, otoczenie jest już o nich spokojne i nie ma już obaw o to, co ludzie powiedzą, o przedłużenie rodu, o demografię. Niestety nikt później nie interesuje się, jak ci rodzice odnajdują się w nowej roli, a co za tym idzie, czy ich dziecko jest szczęśliwe. Z zewnątrz wszystko prawdopodobnie wygląda dobrze. Jednak z perspektywy czasu dla rodziców spełniających tylko oczekiwania społeczne rodzicielstwo bywa trudne i rozczarowujące.

Dlatego poddawanie się presji otoczenia może być bardzo brzemienne w skutki, prowadzić do dysonansu między tym, czego my tak naprawdę chcemy a czego oczekuje społeczeństwo. Kobieta, która nie chciała zostać mamą, po urodzeniu dziecka może zmagać się z szeregiem dolegliwości w sferze emocjonalnej, a także psychicznej.

Dla mężczyzny, który nie widział siebie w roli ojca, znalezienie się niejako wbrew jego woli w nowej sytuacji także może się wiązać z różnymi konsekwencjami. Nie sposób nie wspomnieć również o zmianach zachodzących w związku tych dwojga ludzi. Prawdopodobnie oni na pewnym etapie swojego życia coś sobie ustalili, podjęli jakąś decyzję, wypracowali wizję wspólnego życia. Pojawienie się dziecka, które mogło być wynikiem presji otoczenia, może spowodować, że związek nie przetrwa tej próby lub/i nie będzie dla partnerów satysfakcjonujący.

Co chciałabyś przekazać innym kobietom/parom, które nie widzą się w roli rodziców, ale boją się społecznej stygmatyzacji?

Sandra: Przede wszystkim bądźcie w tej decyzji razem. Jeśli w pewnym momencie Waszego wspólnego życia coś sobie ustaliliście i jesteście zdecydowani, by trzymać się tej decyzji, niech wybrzmiewa to, że ona jest wspólna. Nie zawsze będzie Wam łatwo, prawdopodobnie będziecie oceniani – często niesprawiedliwie. Nie traćcie czasu i energii na tłumaczenie się z Waszych wyborów. Otaczajcie się ludźmi, dla których jesteście ważni Wy i Wasze decyzje.

Wiem, nie zawsze jest to możliwe, często najbliżsi wywierają na Was największą presję i wyrażają swoje oczekiwania w nieadekwatny sposób. Wtedy także bądźcie w tym razem, postawcie granice, których nie pozwolicie przekroczyć. Mówcie o swoich emocjach, o tym, że pewne słowa są dla Was krzywdzące, że od mamy, taty, babci oczekujecie zrozumienia i tylko o to ich prosicie.

Każdej kobiecie, która zdecydowała o tym, jak chce, aby wyglądało jej życie, pragnę powiedzieć – robisz dobrze, działasz w zgodzie ze sobą. Jesteś świadomą, odpowiedzialną kobietą, która słucha siebie, zna siebie i wie, czego chce. Bądź dumna z tego, że nie pozwalasz zamknąć się w schematy, do których według swojego przeświadczenia nie pasujesz.

Czy chciałabyś spędzić resztę życia, będąc nieszczęśliwa i wychowując nieszczęśliwe dziecko, które prawdopodobnie będzie się czuło niewystarczająco kochane czy doceniane? Jeśli nie czujesz się na siłach, by urodzić swoje dziecko, ale chciałabyś wychować małego człowieka, nie bój się myśleć o adopcji. Nie bój się o tym powiedzieć, to także dowód na Twoją dojrzałość i samoświadomość. Pamiętaj, aby każda Twoja decyzja była zgodna z tym, co czujesz i co myślisz, a nie była odpowiedzią na oczekiwania i presję społeczną.


Jeśli czujesz, że nie radzisz sobie ze swoimi emocjami, Twoje decyzje nie są akceptowane przez otoczenie, odczuwasz trudności w kontakcie z bliskimi – zadzwoń lub napisz do nas. Bez względu na to, czy jesteś kobietą czy mężczyzną, udzielimy Ci wsparcia i pomożemy dostrzec, że Ty jesteś najważniejsza/y.

Jeśli jesteś bliskim kobiety, mężczyzny lub pary, która może czuć się w swoim otoczeniu niezrozumiana i nieakceptowana w związku z decyzją o nieposiadaniu dziecka – napisz na adres e-mail: pomoc.psychologiczna@fundacjaernesta.pl lub na czacie na stronie https://fundacjaernesta.pl/

Możesz także zadzwonić do nas pod nr tel.: 22 350 00 50 wew. 1. Być może nie do końca wiesz, jak wspierać bliskie Ci osoby lub trudno jest Ci pogodzić się z ich decyzją. Pomożemy Ci zrozumieć, jak ważne jest Twoje wsparcie, akceptacja i zrozumienie.


Sandra Bodnar – psycholog. W Fundacji udziela wsparcia na trzech kanałach pomocowych: czat, e-mail oraz linia wsparcia psychologicznego.

Basia Idziorek – psycholog, life coach. W ramach praktyki prowadzi sesje indywidualne i sesje dla par w nurcie Life Coachingu. W Fundacji pełni rolę koordynatora Działu Psychologicznego, prowadzi szkolenia dla firm oraz konsultacje psychologiczne. Prywatnie mama dwóch córek.