Droga Mamo po stracie

Droga mamo po stracie jest mi bardzo przykro, że straciłaś swoje dziecko. Przykro mi, że musiałaś doświadczyć takiego cierpienia. Smutno mi, że tak wydawałoby się naturalna ewolucyjnie potrzeba, jaką jest chęć posiadania dziecka, dla ogromnej grupy kobiet wydaje się nieosiągalna. A już na pewno usłana cierpieniem…
Badania mówią, że co szósta potwierdzona klinicznie ciąża kończy się poronieniem. Na wczesnym etapie jest to co czwarta ciąża. Dane te przerażają, bo oznaczają, że tak wiele z nas narażona jest na niewyobrażalne cierpienie.  Cierpienie, które w społeczeństwie bywa tematem tabu…

Czas, który ma się kojarzyć z radosnym oczekiwaniem, dbaniem o siebie, o dziecko, z wiciem gniazda, powszechnie uznawany jako „błogi stan”, dla wielu kobiet jest najtrudniejszym momentem w życiu.

Pracując z kobietami zauważam, że coraz później decydują się one na obwieszczanie światu radosnej nowiny, jaką jest dla nich ciąża. Zauważam, że nie jest to już tylko kwestia „ukrywania” ciąży przed pracodawcą, ale także przed rodziną i przyjaciółmi. Czekanie do „bezpiecznego” momentu w poczuciu kobiet ma je chronić przed konsekwencjami związanymi z „tłumaczeniem się” w razie poronienia.

O ile z zawodowego punktu widzenia, gdy chodzi o zabezpieczenie przedłużenia umowy o pracę, czy wyjątkowo niesprzyjające środowisko – sprawa wydaje się oczywista, to w pozostałych kwestiach warto się przyjrzeć, co takie działania mogą oznaczać dla przyszłej mamy z psychologicznego punktu widzenia.

Jeśli kobieta zwleka z podzieleniem się informacją o ciąży, a robi to w obawie przed jej utratą, to dominująca emocją u tej ciężarnej jest lęk. Lęk przed stratą. Nie ma więc w tym przestrzeni na radość, euforię, ale i naturalne na początku ciąży obawy dotyczące nowej roli i nadchodzących zmian. Kobieta z jednej strony się cieszy, a z drugiej blokuje w sobie to uczucie, warunkując je sobie kolejnymi etapami ciąży: „będę się cieszyć, ale po 12 tygodniu ciąży”, „będę się cieszyć, ale po USG połówkowym”, „poczekam na testy genetyczne”,” poczekam z radością aż… urodzę”. Granice te kobieta wyznacza sobie w zależności od historii jaką nosi w sobie. Od tego, czy to jej pierwsza, czy kolejna ciąża, od tego czy ma za sobą historie poronień, od tego na którym etapie straciła poprzednią ciążę, w jakich okolicznościach, jak długo starała się o dziecko…

Im trudniejsza jest historia kobiety, tym trudniej jest radzić jej sobie z ambiwalencją, której doświadcza. Nieokazywanie radości, a także nie dzielenie się informacją o ciąży ma chronić ją przed ewentualnymi konsekwencjami straty. Takie działanie chroni jednak tylko pozornie, bo zarówno, kiedy ciąża przebiega prawidłowo, jak i wtedy, kiedy obarczona jest ryzykiem, kobieta próbując się chronić, tak naprawdę pozbawia się naturalnego źródła wsparcia, jakie mogą dać jej bliscy. To wsparcie kobiecie w ciąży jest potrzebne zarówno wtedy, kiedy ciąża przebiega prawidłowo, jak i wtedy, kiedy jest ona zagrożona.

Zdrowo przebiegająca ciąża pełna jest różnych emocji, w tym rozterek, którymi dzielenie się z bliskimi, może działać na przyszłą mamę kojąco. W przypadku ciąży trudnej takie wsparcie wydaje się konieczne tym bardziej, by kobieta w sytuacji zagrożenia, miała z kim dzielić się trudnymi emocjami i niepokojami, a tym samym normalizować się i nie pogłębiać uczucia osamotnienia.

Gdy kobieta przeżywa dramatyczne chwile, jakimi niewątpliwie jest poronienie oraz żałoba po stracie, poczucie odizolowania od środowiska, które nie ma informacji o tym, co się stało, tylko się pogłębia.

Kobieta z jednej strony nie chce obciążać innych swoją historią, z drugiej potrzebuje wsparcia, by sobie z nią radzić. Targają nią mieszane uczucia, od złości, przez rozpacz, poczucie winy, ogromny smutek, żal i poczucie niesprawiedliwości. Mama po stracie potrzebuje nadania ważności temu co się stało, a mierzy się z bardzo trudnymi okolicznościami – brakiem wiedzy prawnej, czasem nieempatycznym i umniejszającym działaniom personelu medycznego oraz… ciszą środowiska, w którym żyje. Być może wynika to z faktu, że bliscy nie wiedzą co się dzieje, być może tych bliskich, którym można zaufać nie ma, a być może są, ale zwyczajnie nie potrafią sobie poradzić z ogromnym cierpieniem ich bliskiej, nie wiedzą, jak się zachować, co powiedzieć i zrobić, często wybierają wiec drogę „wyciszenia tematu”. Wydaje im się, że niemówienie o przykrych sprawach będzie w tej sytuacji bardziej odpowiednie. Człowiek w sposób naturalny stara się unikać cierpienia, a żeby się przed nim ochronić, stara się „wyrzucić” temat z pamięci. Unika rozmów na trudny temat, próbuje żyć jakby nic się nie stało.

Mózg niestety nie działa na zasadzie możliwości resetu, nie słucha też tego, czego świadomie byśmy chcieli… Będzie się on domagał emocjonalnego i poznawczego przetworzenia tego, co się wydarzyło, by w sposób funkcjonalny mógł działać dalej.

Tu zaczyna się jednak problem, bo dotykanie tak trudnego tematu, jakim jest utrata ciąży, czy śmierć dziecka, wydaje się być dla kobiety nie do udźwignięcia. Krótkie przypomnienie sobie o tym, co się wydarzyło, widok wózka, czyjeś opowieści o macierzyństwie, płacz dziecka w tle, widok kobiety w ciąży – to wszystko powodować może psychiczne i fizyczne cierpienie. W danym momencie wydaje się ono dla mamy po stracie nie do udźwignięcia. Jak bowiem można normalnie żyć, kiedy człowiek doświadcza takiej tragedii? Jak żyć, kiedy na świecie dzieje się tyle złego? Jak próbować odnaleźć sens, tego co się stało?

Mamo po stracie, chcę Ci powiedzieć, że masz prawo czuć wszystko. Dla kobiety pragnącej dziecka, potrzeba urodzenia zdrowego dziecka jest tak naturalną potrzebą, że sama wizja mierzenia się z ewentualnymi trudnościami, staje się z założenia trudna.

Być może dowiedziałaś się, że Twoja ciąża nie rozwija się prawidłowo. Być może poronienie nastąpiło samoistnie w dramatycznych dla Ciebie okolicznościach. Być może urodziłaś dziecko, które już nie żyło. Być może to kolejny raz, kiedy doświadczasz straty.

Być może nie planowałaś tej ciąży, a teraz, kiedy ją straciłaś, obwiniasz się za to, co się stało. Być może poronienie poprzedziło trudne wydarzenie w życiu, a Ty masz do siebie żal, że nie uchroniłaś się przed nim. Bo może czujesz, że gdybyś nie chodziła do pracy, nie narażałabyś siebie i dziecka na stres i byś go nie straciła.

Być może obwiniasz lekarza, że nie podjął działań, które w Twoim poczuciu mogłyby wpłynąć na życie Twojego dziecka.

Być może czujesz się winna, bo wstałaś z łóżka, a lekarz mówił, że masz się oszczędzać. A Tobie wymarzyła się herbata z pomarańczami i goździkami. I gdyby nie ta herbata…

Być może winisz służbę zdrowia. Za to, że za długo czekałaś na izbie przyjęć. Być może taksówkarza, że utknął w korku i przyjechał 10 minut później.

Może męża, bo rano w złości powiedział Ci coś niemiłego, a Ty się zdenerwowałaś. A gdybyś się nie zdenerwowała…

Droga Mamo po stracie, chciałabym Ci powiedzieć, że wszystko to co czujesz, jest normalną reakcją na to, co Cię spotkało. To, że szukasz winnych jest próbą ułożenia sobie tego, co się zadziało, bo naturalną potrzebą człowieka jest życie w przewidywalnym świecie. Takim, w którym znajdujemy odpowiedzi na trudne pytania, w którym szukając odpowiedzi i zrozumienia, złudnie próbujemy przejąć kontrolę i ochronić się na przyszłość.

Chcę Ci powiedzieć, że to co się wydarzyło NIE JEST Twoją winą. Chcę Ci powiedzieć, że NIC więcej, niż zrobiłaś, nie mogłaś zrobić. Chcę Ci powiedzieć, że pomimo tego, że to trudne, czasem życie przynosi nam ogromne straty i… nie jest to NICZYJĄ winą.

Chcę Ci powiedzieć, że czeka Cię bardzo trudny czas. Bez względu na to, na jakim etapie straciłaś swoje dziecko, przed Tobą trudny okres żałoby.

Niezależnie od tego, jak reaguje otoczenie (które często nie ma złych intencji, tylko też nie radzi sobie z trudnymi emocjami), nie unieważniaj tego co się stało. Nie próbuj blokować przeżywania emocji. Nie unikaj ich nawet, jeśli są bardzo trudne. Spróbuj nazwać to, co Cię spotkało. Najpierw przed sobą, później przed bliskimi. „Straciłam dziecko” brzmi okrutnie, ale odzwierciedla to, co Cię spotkało. Nazwanie tego jest pierwszym krokiem, by w sposób świadomy zacząć przeżywać stratę.

Pamiętaj, że wszystkie Twoje reakcje są prawidłowe – możesz płakać, a za chwilę wybuchać niezrozumiałym dla siebie i otoczenia śmiechem. Możesz czuć siłę, a za chwilę nie móc podnieść się łóżka. Możesz czuć złość, przeżywać rozpacz, możesz być zła o to, co Cię spotkało. Możesz chcieć schować się pod kocem i nigdy spod niego nie wyjść. Możesz czuć się bezwartościowa, oszukana, niespełniona. Możesz czuć gniew do siebie, świata, a nawet samego dziecka. Możesz czuć się pusta. Możesz nie chcieć zachodzić w ciążę już nigdy, możesz też chcieć zrobić to w pierwszym możliwym momencie. Możesz czuć wszystko. I to wszystko, co się z Tobą dzieje jest prawidłową reakcją na skrajnie trudną sytuację. Straciłaś dziecko. Trudno wyobrazić sobie większy ból.

Jeśli masz w swoim otoczeniu osoby, z którymi możesz szczerze porozmawiać o tym, czego doświadczasz, skorzystaj z tego. Twoi bliscy potrzebują wskazówek od Ciebie, bo być może nie wiedzą jak mogą Ci pomóc. Przekazuj im wskazówki możliwie najbardziej wprost: poleż ze mną, nie dopytuj, potrzebuję się wypłakać, obejrzyj ze mną film, idź ze mną na spacer, napisz do mnie codziennie i zapytaj, jak się czuję, nie oceniaj mnie, nie umniejszaj temu co się stało, chcę porozmawiać.

Twoi bliscy też są zagubieni i na ogół te reakcje, które Cię bolą, nie są ich złą intencją, a wynikają raczej z braku wiedzy czy nieumiejętności poradzenia sobie z byciem obok w związku z doświadczanymi i przez nich trudnymi emocjami. Każdy z nas ma za sobą jakieś trudne historie, a bycie z osobą w tak trudnym emocjonalnie czasie, może uruchamiać osobom z Twojego otoczenia ich własne przeżycia, z którymi jeszcze sami się nie uporali.

Być może czujesz, że otoczenie ma jakieś oczekiwania względem Ciebie. Zgodnie z ich wizją mogą mówić i sugerować rzeczy, które będą Cię ranić. „Weź się w garść”, „Przecież to zarodek, nie dziecko”, „Będziesz miała kolejne”, „Ogarnij się”, „Nie przesadzaj”, „Idź do pracy”, „Zostań w domu”, „Pochowaj”, „Chyba zwariowałaś, zarodek będziesz chowała?”, „Tak Ci źle, a w internecie siedzisz”, „Podziel się z innymi tym co Cię spotkało”… Ile ludzi i historii, tyle rad…

To co chcę żebyś wiedziała to, że nikt nie ma prawa oceniać tego jak się czujesz. Nikt nie ma prawa decydować za Ciebie oraz oceniać Twoich decyzji. Nikt nie ma prawa umniejszać temu co się stało, niezależnie od tego, na którym etapie straciłaś swoje dziecko.

Daj sobie prawo do przeżywania żałoby w taki sposób, w jaki ją czujesz. Spróbuj w tym zadbać o siebie w taki sposób, w jaki czujesz, że będzie to dla Ciebie najlepsze. Bądź dla siebie dobra i jednocześnie bądź uważna na to, co się Tobą dzieje.

Jeśli Ciebie, albo Twoich bliskich niepokoi to, co się z Tobą dzieje, poszukaj profesjonalnego wsparcia. Specjalista będzie potrafił ocenić, czy to, co z czym się mierzysz jest jeszcze naturalnym etapem żałoby, czy może potrzebujesz wsparcia, by lepiej sobie z nią poradzić. Nie oceniaj się. Zbieg różnych okoliczności życiowych, oraz Twoich wcześniejszych doświadczeń może spowodować, że pomoc ta będzie dla Ciebie niezbędna, abyś w możliwie najbardziej ochronny dla Ciebie i Twojej rodziny sposób przeszła przez proces żałoby po Dziecku, które utraciłaś.

Pozwól sobie pomóc,

Katarzyna Piotrowicz – psycholog, psychotraumatolog

Informacje zawarte w artykule są aktualne na dzień jego publikacji 02.10.2019 r.

Share this article

Zostaw komentarz